Nasz Pupilek

xXxSpanielkaxXx

Raz na moim wlasnym podworku wydarzylo sie cos strasznego. Mialam kotka Lune, ktory bardzo sie do mnie przywiazal ze wzledu na jego przeszlosc. Gdy byl u nas przez tydzien (bo dluzej juz nie mogl Sad

) poszlam do niego na podworko. Widzialam ze ktos wjezdza na plac to sie odsunelam na bok. W tym momencie Luna wyskoczyla przed auto i... tylko widzialam jak kolo samochodu ja przymiazdza. Ale najgorsze bylo to ze auto sie na niej zatrzymalo... machalam i krzyczalam ze ma cofac ale wylaczyl juz silnik. Zanim auto ruszylo kotka byla w takim stanie ze nie dalo sie nic zrobic, zaczela sie czolgac i uciekac odemnie. Bala sie mnie... pozniej zdechla. Nie moglam na to zagladac. Chcialam ja zapamietac nie taka jaka teraz moge pamietac (od "kontaktu Luny z samochodem" caly czas piszczala, miauczala). Sad

Byla u nas tylko tydzien. Nie mogla nacieszyc sie zyciem. Nikt (zaden zwierzak) nie zasluzyl na takie cierpienie. Czy wam sie tez takie cos przytrafilo? Jak tylko sobie ja spomne... szloch Sad

Co myslicie o tym zdarzeniu?

Fretka-Zakochana

Boże. ja bym człowieka zabiła własnymi rekoma. ... A ja miałam kota który mi wpadł pod auto. Ale to akurat jest częste, a co do Luny, to ona była Twoja?

xXxSpanielkaxXx

Przyblakala sie. Byla to sama skora i kosci. Postanowilam ja przygarnac i zadbac przywracajac jej dawny wyglad.